Po ciągłym zapełnianiu mojej gitarowej kolekcji gitarami w stylu vintage, nabrałem apetytu na sportową maszynę w dobrych pieniądzach, ze średniej półki. Ponieważ 10 lat temu miałem romans z budżetowym Jacksonem JS22, który mocno zaskoczył mnie jakością wykonania, tym razem wybór również padł na powyższą markę i tym razem również się nie zawiodłem. DK3XR wypatrzyłem zupełnie przez przypadek w sklepie Thomann. Z racji tego że kocham klonowe podstrunnice, do tego oszałamiający kolor i odwrócona główka, nie wahałem się ani chwili. Gitara dotarła do mnie bardzo szybko, profesjonalnie zapakowana i zabezpieczona przez producenta i dodatkowo przez sklep Thomann. Pierwsze na co zawsze zwracam uwagę, zaraz po rozpakowaniu, to jakość wykończenia progów. W moim egzemplarzu zostały one bardzo ładnie nabite i świetnie wykończone. Na całej długości gryfu, każdy próg sprawdziłem fret rockerem i nie znalazłem ani jednej nierówności. Instrument który nabyłem, miał fabrycznie dobrze ustawioną krzywiznę gryfu i wyregulowaną menzurę, oraz wysokość strun na XII progu taką jak lubię, czyli 1,75mm. Wykończenie lakiernicze, markery i inne detale, również stoją na najwyższym poziomie, a scarf joint łączący główkę z resztą gryfu jest zrobiony tak, że prawie niezauważalnie. Gryf wzmocniony jest prętami z włókna węglowego i naprawdę czuć pod ręką jego stabilną i solidną konstrukcję. Dzięki temu że gitara posiada układ przetworników HSS i na drugiej pozycji mam rozłączanie cewek humbuckera, cechuje się ona dużą uniwersalnością. Na Jacksonie DK3XR Z powodzeniem zagramy ciężkie gatunki jak i ballady na czystym kanale. Chociaż jestem miłośnikiem Fenderów, gryf Jacksona początkowo wydawał mi się dziwny, ponieważ jest płaski, cienki, ma większy radius podstrunnicy, do tego jest wyczuwalnie szerszy od tego, który występuje w Stratocasterach, to po tygodniu grania oswoiłem się z jego budową i kontakt z nim jest dla mnie bardzo naturalny i swobodny. Dla gitarowych purystów minusem mogą być stockowe przetworniki, które nie są brandowane logo żadnej znanej marki i mostek Floyd Rose Special, który przez wielu uchodzi za słaby jakościowo i awaryjny. Z mojego doświadczenia wiem, że zwyczajnie należy się z nim delikatniej obchodzić w momencie wymiany strun i pamiętać o tym, że mocniej dociśnięta śruba wózka nie sprawi że struna będzie trzymać się lepiej. Dla mnie wszelkie niedostatki wyposażenia rekompensuje świetna cena, jakość wykonania i pręty z włókna węglowego osadzone w gryfie, co w tym przedziale cenowym jest dla mnie absolutnie fantastyczne. Jestem w pełni zadowolony i zostawiam ją z fabrycznym osprzętem, któremu na moje ucho nic nie brakuje i mam też nadzieję, że pod moim czujnym okiem, Floyd Rose Special mimo wszystko będzie działał długo, a jeśli coś złego się przytrafi, koszt nowych wózków nie jest jakimś strasznym wydatkiem. Jeśli miałbym porównać z inną, podobną gitarą którą miałem, to Ibanez RG350DX WH i w tej potyczce Jackson jak dla mnie odrobinę wygrywa, głównie za sprawą jakości wykonania. Za te pieniądze gorąco polecam.